Czy słuchając zapowiedzi polityków można mieć nadzieję na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia?
To, co słyszymy, to są tylko hasła. Hasłowo nie poprawimy ochrony zdrowia.
Czego brakuje?
Długofalowej strategii, stabilnego prawa, jasnych kryteriów finansowania. Slogany wyborcze nie zawierają żadnych konkretów. Politycy rzucają liczbami z kapelusza: podnieść wydatki na ochronę zdrowia o 30 proc. albo jeszcze więcej. Skąd te dane? Pierwszym problemem jest brak analizy obecnej sytuacji. Trzeba oszacować, na co nas stać, a nie rzucać nierealnymi liczbami. Jedna partia zapowiada, że na zdrowie powinno być przeznaczone 7 proc. PKB, inna, że 10. Skąd te wyliczenia? Myślę, że społeczeństwo powinno wiedzieć, ile to zdrowie rzeczywiście nas kosztuje.
Likwidacja NFZ, możliwość współfinansowania leczenia, pielęgniarki i lekarze w szkołach - to nie daje szans na poprawę?
Jak NFZ się zamknie to powstanie inny twór, który przejmie te funkcje. To żadna zmiana. Współfinansowanie to inna forma regulatora popytu. Teraz są to kolejki. Jak pacjent ma czekać pół roku na wizytę u specjalisty to korzysta z prywatnej porady więc to współfinansowanie już jest. Jak będzie miał zapłacić nawet te 5, czy 10 złotych za zapisanie się, to nie będzie sytuacji, że żona rezerwuje wizytę przy okazji zapisywania męża, tak na wszelki wypadek. W Czechach ten system małych odpłatności się sprawdził. Można dać szansę naszym politykom i sprawdzić, jak to będzie u nas. Lekarze, pielęgniarki w szkołach? A skąd ich wziąć? Brak personelu medycznego to podstawowy problem naszego systemu. Myślę, że zmiany należałoby zacząć od początku, czyli od edukacji pacjentów, profilaktyki, rehabilitacji zamiast tabletki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?