Mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław był bardzo istotny w kontekście walki o fotel lidera. Kilkanaście minut wcześniej prowadząca w ekstraklasie Jagiellonia zremisowała 1:1 z jedną z najsłabszych drużyn w lidze, Ruchem Chorzów. Ekipa, która przechyliłaby szalę zwycięstwa na swoją korzyść, przez tydzień byłaby na prowadzeniu.
Trener Mariusz Rumak zaskoczył wyjściowym składem. Podczas piątkowej konferencji prasowej mówił, że w składzie zabraknie jedynie trzech zawodników: Mikaela Ishaka, Filipa Dagerstala oraz Artura Sobiecha. Okazało się, że na liście nieobecnych jest jeszcze Radosław Murawski oraz Afonso Sousa. Ten pierwszy został chory w domu, natomiast Portugalczyk nabawił się urazu.
Lech Poznań - Śląsk Wrocław. Niezła pierwsza połowa bez bramek, choć całkiem ciekawa
Pojedynek od początku był wyrównany ze wskazaniem na Kolejorza. Aktywny w pierwszych minutach był Kristoffer Velde, który w 8. minucie spotkania oddał bardzo groźny strzał na bramkę Rafała Leszczyńskiego. Golkiper Wojskowych wyjął jednak futbolówkę praktycznie z samej linii bramkowej.
Żadna z drużyn nie chciała zbytnio ryzykować. Śląsk nieśmiało atakował, a po strzale Matíasa Nahuela Leivy piłka odbiła się od uda Bartosza Salamona i niebezpieczeństwo zostało zagrożone. Kolejorz nieźle ustawiał się w obronie, podobnie jak wrocławianie. Ci nie pozwalali Lechowi rozwinąć skrzydeł, zagęszczając własne pole karne. Szybko także dochodzili do zawodników Kolejorza, zawężając lechitom jakiekolwiek pole manewru.
Z każdą minutą poznaniacy bardziej napierali, tworząc coraz to ciekawsze akcje. W 34. minucie po dośrodkowaniu piłka spadła pod nogi Salamona, jednak jego uderzenie z okolic 5-6. metra została przyblokowane przez jednego z obrońców gości. Chwilę później stadion przy Bułgarskiej oszalał, gdy Filip Szymczak z ostrego kąta pokonał Leszczyńskiego, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Warto jednak podkreślić bardzo piękną akcję lechitów, którzy koronkowo przedostali się pod pole karne wrocławian.
Bramek do przerwy nie widzieliśmy, jednak całkiem niezła pierwsza mogła narobić kibicom sporo nadziei przez kolejną połową.
Zaprzepaszczone okazje Lecha Poznań
Po zmianie stron zdecydowanie przeważał Kolejorz, ale przez długi czas nie potrafił przekuć tego w bramkę. Na początku drugiej połowy dobrą okazję miał Filip Marchwiński, który nie trafił z ostrego kąta. Chwilę później strzał kapitana poznańskiej lokomotywy został przyblokowany.
Niebiesko-Białym brakowało pomysłu na zaskoczenie Śląska, ponieważ ich ataki niby były groźne, jednak zbyt czytelne dla przyjezdnych. W 62. minucie natomiast jeden z zawodników wrocławian próbował przelobować z dalszej odległości Bartosza Mrozka, jednak młody bramkarz Lecha był czujny między słupkami.
Poznaniacy bili głową w mur i nie potrafili sforsować obrony wrocławian. W 82. minucie Szymczak, który szukał swojej trzeciej bramki w rundzie wiosennej, oddał zbyt łatwy do przechwycenia strzał przez Rafała Leszczyńskiego.
Do końca spotkania żadna ze stron nie potrafiła zdobyć bramki, tym samym obie ekipy zaprzepaściły szansę, aby awansować na fotel lidera. Choć Śląsk w 90. minucie miał doskonałą szansę na gola, ale po raz kolejny Kolejorza w rundzie wiosennej uratował Mrozek, który jest pewnym punktem tej ekip.
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?